środa, 13 kwietnia 2016

Nie robią - źle, robią - jeszcze gorzej! Sprawy podwórek przy Hallera ciąg dalszy

Dla niektórych najwygodniej byłoby powiedzieć: "chcieliście remontu, no to macie" i zakończyć temat. Tylko po co przy okazji wydawać setki tysięcy złotych na coś, co nie tylko nie będzie potrzebne, ale dodatkowo utrudni życie? Dziś kolejna odsłona niekończącej się historii pt. "podwórka przy Hallera".

W ostatnim wpisie zatytułowanym Jak Rafał Dutkiewicz obietnicy wyborczej (nie)dotrzymał opisałem sprawę obiecanej i niezrealizowanej rewitalizacji "wnętrz międzyblokowych" - po naszemu: podwórek - przy al. Hallera (zgodnie z zapowiedziami w kampanii wyborczej miała zostać przeprowadzona w 2015 roku). Od stycznia sprawy się nieco pozmieniały, bo ruszył remont jednego z podwórek. Pomińmy już fakt, że w prezydenckich obietnicach było wyremontowanie podwórzy 95-135, a sprzęt wjechał przy Hallera 139-145.

W tym momencie można by powiedzieć, że wszystko ładnie, pięknie, czego Ci mieszkańcy jeszcze chcą?! Rewitalizacja w jednym i drugim urzędzie może i została "odfajkowana", ale nie o odfajkowanie tu chodzi. Jak już wydawać pieniądze i to podobno nie małe, to niech zostaną one zainwestowane w taki sposób by służyć ludziom. Ostatnio do naszej Rady wpłynęło pismo mieszkańców, którzy protestują przeciwko rozpoczętemu remontowi. Oszaleli? Nie! Chcą po prostu współdecydować w jaki sposób wydawane są pieniądze pozyskane przez Miasto z ich podatków. Nie chcą "misia na skalę naszych możliwości", chcą inwestycji, która poprawi jakość życia na Osiedlu. Bo czy warto wydawać setki tysięcy złotych na inwestycję, która nie rozwiąże wielu spraw, a może i jeszcze przysporzy nowych problemów?

Mieszkańcy w piśmie, a później podczas dyżuru radnych osiedlowych wyrażali swoje obawy, że budowa placu zabaw kosztem obecnie i tak deficytowych miejsc parkingowych nie jest najlepszym pomysłem, a plac zabaw może powstać na oddalonym o kilkadziesiąt metrów dalej zieleńcu. Pomysł warty rozważenia, szkoda tylko, że nie było okazji się nim podzielić, bo żadnych konsultacji społecznych w tej sprawie nie przeprowadzono.

Nie po raz pierwszy patrząc na decyzje wrocławskich urzędników, mam wrażenie, że nie ruszając się zza swoich biurek, nie rozmawiając z mieszkańcami zachowują się jak dyrektor z serialu "Alternatywy 4" Stanisława Barei.


A przecież inwestycje realizowane na terenach wspólnych należących do Gminy Wrocław powinny w jak najlepszym stopniu służyć mieszkańcom, którzy będą ich codziennymi użytkownikami. Mieszkańcy powinni móc decydować czy chcą żeby na ich podwórku wybudowano plac zabaw czy utwardzone miejsca parkingowe. Przecież to oni, a nie urzędnicy, będą korzystać z tego podwórka.

Cała ta sytuacja jest efektem dziwnego przekonania, że "urzędnik wie lepiej" co jest dla nas dobre. A przecież można było zapytać! Biorąc to pod uwagę zaproponowałem by Rada Osiedla jak najszybciej zapraszając przedstawicieli Zarządu Zasobu Komunalnego, Rady Miejskiej Wrocławia oraz Prezydenta Wrocławia zorganizowała spotkanie z mieszkańcami, podczas którego każdy zainteresowany będzie mógł opowiedzieć o swoich oczekiwaniach, a urzędnicy na podstawie tego zweryfikowali swoje plany i dostosowali je do realnych potrzeb.

Wrocławiu, zacznij słuchać swoich mieszkańców!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz